i świąteczne wesołe miasteczko. Miało być niemieckie wesołe miasteczko a praktycznie większość obsługi mówi po polsku. No i standardy 'konkursów' też takie jak pamiętam z dzieciństwa z polskich wesołych miasteczek - pokrzywione wiatrówki, zbyt lekkie piłeczki, które nie strącają zbyt ciężkich puszek i za małe kółka, które ni w cholerę nie chcą wpaść na szyjkę butelki, a jak już wpadną to okazuje się, że nie tak powinny wpaść.
Wieczorem wracamy do domu.